poniedziałek, 12 sierpnia 2013

II

Mimo dość długiej rozmowy z Ino, zdążyłem się wyspać. Wstałem i spakowałem się do końca, po czym zszedłem na dół. Chciałem jeszcze przed wyjazdem, pobiegać i upewnić się, czy ojciec zawiezie mnie do internatu. W kuchni, znalazłem go, razem z blondynem, z wczorajszego wieczora. 

- Dzień dobry! Tato, czy nalałbyś mi kawy? - Zapytałem uprzejmie. Ten facet wcale nie musi wiedzieć, że nie do końca się dogadujemy. 

- Jasne! Minato, podasz dla Sasuke talerz z kanapkami? - Zapytał z uśmiechem, zarumienionego blondyna. 

- Dobrze. - Mruknął dość cicho. - Przepraszam Fugaku, ale muszę jednak odwiedzić, mojego niesfornego syna, w domu. - Powiedział cicho, jednak mimo to usłyszałem. Pocałował mojego ojca w policzek i już miał odejść, gdy został przyciągnięty przez wyższego mężczyznę. Nawet nie zareagowałem, na taki widok. 

 Gdy bordowy na twarzy mężczyzna, wychodził. Miło się pożegnał. 

- Do widzenia. Dziękuję za śniadanie, Fugaku. Sasuke, przepraszam za wczorajszy incydent. 

- Każdemu mogło się zdarzyć, Minato-san. Mogę tak do pana mówić? - Mój miły ton, chyba upewnił go, w tym iż się nie gniewam, a jego uśmiech stał się jeszcze szerszy. 

- Oczywiście! Mam syna w twoim wieku, dziwnie się czuję, jak ktoś tak młody mówi do mnie na pan. - Przyznał się, czego się nie spodziewałem. 

- Mam nadzieję, że wkrótce go poznam. 

- Och, byłbym szczęśliwy! - Wykrzyknął jak ucieszone dziecko, na nową zabawkę. - Naru, pewnie byłby nieco oschły na początku, ale jestem pewny, że uznałbyś go raczej uroczym. Jest mały, ma blond włoski i duże niebieskie oczy! Kawai! Jednym słowem! Będziecie w tej samej szkole, więc już dziś powinieneś go poznać. - Rozgadał się podekscytowany. 

- Mam nadzieję. - Przyznałem szczerze. Ten opis, wydawał mi się bardzo pociągający. - Przepraszam, że panów opuszczę, ale idę pobiegać, jak codziennie. - Rzekłem i wyszedłem z pomieszczenia, kierując się do drzwi wyjściowych. 

Biegałem krócej niż zwykle, chciałem jak najszybciej być już w szkole. Tęskniłem za moją ostoją spokoju. Gdy wróciłem do domu, ojciec siedział na kanapie w salonie i oglądał wiadomości. 

- Polubiłeś go? - Zapytał.

 - Chyba tak. Fajny jest. Troszkę nie pasuje do swojego wieku, jednak myślę, że jest spoko. A co? Od kiedy bierzesz moje zdanie pod uwagę? 

- Chciałbym żebyśmy spędzili razem święta. My i oni. Minato i jego syn. - Uściślił. - Może nawet Itachi by przyjechał do domu. Dawno, już nie było w nim, prawdziwie rodzinnych świąt. - Powiedział z miną, jakby coś wspominał. 

- Masz rację. Dawno już takich u nas nie było. Jeżeli o mnie chodzi, to jestem za. Przynajmniej coś się będzie działo. - Powiedziałem do mojego ojca. - Zawieziesz mnie do szkoły? Chciałbym troszkę wcześniej.

- Jasne! Torbę masz w pokoju? To ja ją wezmę, a ty odpal samochód i wyjedź z garażu. Pozwalam. - Puścił mi oczko i skierował się do mojego pokoju. Od kiedy ojciec, złączył się z tym blondynem, stał się naprawdę spoko. Cieszyło mnie to, bo takie rzeczy, często się nie zdarzały. Zszedłem do garażu i odpaliłem samochód. Wyjechałem, a ojciec stał już na podjeździe. Wrzucił moją torbę do bagażnika, a ja przesiadłem się na miejsce pasażera. Szybko wsiadł i ruszyliśmy w drogę do mojej szkoły. Po jakiś czterdziestu minutach, dojechaliśmy na miejsce. Gdy siedzieliśmy w samochodzie, tata tłumaczył mi, że rozumie moją miłość do koszykówki, ale mam się też wziąć do nauki. Śmiałem się do niego, że lepiej uczyć się jednak nie mogę, bo już mam najwyższą średnia w szkole. Wtedy na parking wjechał samochód, który wczoraj wieczorem, stał u nas na podjeździe. Zauważyłem siedzących z przodu, dwóch bardzo do siebie podobnych blondynów. Mój ojciec, wybierał właśnie numer Minato-san, gdy wysiadałem. Usłyszałem trzask drzwi i zobaczyłem, słynnego Naruto. Minął mnie z tak grobową miną, że na chwilę przystanąłem. Zastanawiając się, w którym pokoju wyląduję w tym roku, podszedłem do niego i przeglądałem listę zza jego pleców. Był naprawdę niski, jak na nasz wiek. Stojąc za jego plecami, mogłem swobodnie czytać. Nawet nie zwracając uwagi na moją obecność, zgarnął kluczyk z numerkiem 23. Spojrzałem, czy nie znam jego lokatora. Okazało się, że to ja, więc złapałem go za ramię i skojarzyłem sobie jego nazwisko.

- Ty jesteś Uzumaki, nie? Ten, co wygrał zawody pływackie w tamtym roku? - Chciałem się upewnić, że to ta sama osoba. W ogóle nie przypominał roześmianego, głośnego i wiecznie szczęśliwego blondyna, którego widziałem na zawodach pływackich, w tamtym roku.

- Tak. Uzumaki Naruto. To ja. - Zgodził się obojętnie. 

- Oglądałem te zawody. Świetnie pływasz. U nas też będziesz? - Zapytałem. Coś mi się przypominało, że po śmierci nauczyciela w jego starej szkole, słychać było plotki, że rzucił pływanie. 

- Ta... Jak będzie mi się chciało. - Odparł zimnym tonem. Wyrwał swoje ramie z mojego uścisku i odszedł naszego pokoju. 

- Poczekaj! - Odwrócił się do mnie i zapytał.

- Czego?! - Wrogość jaką okazał swoim pytaniem, jakoś nie pasowała mi do jego osoby. 

- Jestem Sasuke! Będziemy mieszkać w jednym pokoju. - Spojrzałem na niego i widziałem jak szczęka mu opada. Zdziwiłem się na to lekko, ale nie przejąłem się zbytnio. 

- Na to się cieszę! - Powiedział do mnie sarkastycznie. - Weź swój klucz i idziemy. Chcę się już rozpakować i poczekać na kumpli. - Mówił nawet się do mnie nie odwracając.

- Aha... - Jak już będziemy w pokoju, spróbuję się czegoś o nim dowiedzieć. A jak mi nie wyjdzie, to zapytam Hinaty. Ona wiedziała wszystko o każdym nowym uczniu. Drogę przebyliśmy w martwej ciszy i tak taż, weszliśmy do pokoju. Byłem już do nich przyzwyczajony, więc za bardzo się nie przyglądałem. Wybrał łóżko z lewej strony, co niezmiernie mnie ucieszyło. Rozpakowaliśmy się dość szybko i usiedliśmy na swoich łóżkach. Nie spodobało mi się, gdy wyjął z kieszeni papierosy i jednego odpalił. Przez chwilę, przyglądał mi się, jakby zastanawiał się, o co jestem zły. Moje nerwy skończyły się, gdy wyciągnął ja w moją stronę.

Wyrwałem mu paczkę, szluga z ust i usiadłem na nim, przytrzymując mu ręce.

- Ej! Kurwa! Co jest?! - Zapytał zdezorientowany. Spojrzałem mu w oczy i widział w nich coś jakby złość pomieszaną z zaskoczeniem. Pochyliłem się nade nim i przybliżyłem twarz do mojego ucha.

- W tym pokoju, nie będziesz palić. Przy mnie, nie będziesz palić. W szkole, nie będziesz palić. Jeżeli dalej będziesz palić, to spotka Cię kara, z mojej strony. - Mój głos był zachrypnięty. Od dymu, wiedziałem o tym, a mimo to, brzmiał niezwykle dobrze. Poczułem, jak przez jego ciało, przechodzi dreszcz. W jego oczach i oddechu, przez moment wyczuć można było zaskoczenie i nutkę strachu. Teraz, byłem pewien, że jest gejem. 

- Kara?! - Zamruczał. Nie wiem, czy zdawał sobie z tego sprawę, ale przybrał cholernie lubieżną minę. Jego oczy, były przysłonięte mgiełką przyjemności. Pomyślałem, że chce więcej. 

- Tak, kara. Bardzo złowroga i bolesna. - Powiedziałem, wykonując powolny ruch do przodu na jego kroczu. Zbliżając swoją twarz do jego, rozluźniłem uścisk na jego rękach, by miał troszkę więcej swobody. Jakie było moje zaskoczenie, gdy odepchnął mnie na tyle mocno, bym spadł na tyłek z jego łóżka. Blondynek, zerwał się jak oparzony do mnie i złapał za koszulkę. Podciągnął do góry, przez co straciłem całkiem rozum. Skąd on miał tyle siły?! To nie możliwe, by w tak małym i drobnym chłopcu, była taka agresja. 

- Jeszcze jedna taka akcja, to obudzisz się ze swoim penisem w ustach. I możesz być tego pewny. - Szepnął do mnie, złowrogo.Widziałem jak bardzo jest zły. Jego oczy stały się zimne i zamknięte. Wtedy, do pokoju wpadła moja paczka. Widząc scenę, wręcz komiczną. Jak dużo mniejszy i smuklejszy chłopak, okłada tego dużego i silnego. Widząc ich, Naruto tylko cicho warknął i puścił mnie. Zabrał swoje papierosy z łózka i zgromił wszystkich zimnym i groźnym wzrokiem, po czym wyszedł, jakby nigdy nic. Trzaskając za sobą drzwiami.

Neji i Shika, stali jak zaklęci, nie wierząc w to co zobaczyli przed chwilą. Saki, podeszła do mnie i jedną ręką, "przeprowadziła" do mojego łóżka.

- Co się stało?! - Zapytała przestraszona Hinata.

- Naru się zdenerwował... chyba... znaczy... mogłem być milszy... nie musiałem... zareagować inaczej... - Mówiłem zupełnie nie składnie. Nadal nie rozumiałem, dlaczego tak zareagował na to, że chciałem go pocałować. Przecież spodobało mu się. Widziałem to w jego oczach. Nagle usłyszałem plask, a mój policzek zapiekł. Spojrzałem na zdenerwowaną Ino.

- Ogarnij się! - Krzyknęła na mnie. Od razu się opanowałem. Pokrótce opowiedziałem im co jak i dlaczego, jednak zrozumieli mnie tylko koledzy. Dziewczyny, miały swoją opinię, że tylko mi się wydawało, a ten biedny chłopak przestraszył się, z kim przez cały rok będzie mieszkał. Jedyną osobą, która nie brała udziału w debacie, kto jest tu winny była Saki.

- Sakura, a ty co myślisz? - Zapytałem ją.

- Myślę, że nie mogłeś się tego spodziewać. Jeżeli na początku reagował jak najpoprawniej i nie robił nic co wskazywało by na to, że dzieje mu się krzywda. Ale dziewczyny też mają rację. Może jeszcze nigdy nie całował się? Wystraszył się, że jego pierwszy raz będzie z napalonym facetem i zareagował, jak zareagował. Myślę, że tak to było. Albo jest groźny tylko z zewnątrz. A tak naprawdę wstydliwy. - Wypowiedziała swój osąd i dla każdego z nas, to on był poprawny.

- Ale co do jednego, jestem pewien! - Zawołałem i znacząco spojrzałem na kolegów. - Naruto, jest gejem! I nie nazywam się Uchiha, jeżeli go nie zdobędę! - Zaśmiałem się. Każdy z nas, wiedział, że to tylko żarty.

- Spodobał Ci się, co? - Zapytał mnie podejrzliwie Shika. - Mniejszy, dużo. Blondynek, duże niebieskie oczy, pływak. Podobał Ci się już w tamtym roku.

- No, mam to po ojcu. - Przyznał mało chętnie. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. - Proszę! - Zawołałem. W drzwiach pojawił się niski dość, szatyn z tatuażami na policzkach. Za nim, stał jeszcze niższy, czerwonowłosy. Spojrzeli na nas i chyba widziałem jak ten drugi zerka na Nejiego. Uśmiechnąłem się. - Szukacie kogoś? - Zapytałem i wstałem. Przez dwóch, wystraszonych moim wzrostem chłopców, przebiły się dwie dziewczyny. Blondynka, zawołała, zanim mnie zobaczyła.

- Naruto!!! Chcieliśmy iść się zabawić do Jirayi. Idziesz z nami? Ostatnio, tylko ta twoja grupa Ci w głowie! - Pretensja w jej głosie, była bardzo widoczna. Odwróciła się, na prośbę najmniejszego z nich i wstrzymała oddech. Zauważyła tylko nas. - Temari. - Powiedziała do mnie i wyciągnęła rękę.

- Uchiha Sasuke. - Przedstawiłem się i przyjąłem jej dłoń.

- Och. Teraz pamiętam. Wydawałeś mi się znajomy. Grasz w kosza, tak? Byłam na kilku waszych meczach. - Powiedziała i uśmiechnęła się przyjaźnie. - Nie wiesz może, czemu nie ma Naruto? - Zapytała, jednak coś dziwnego było w ich zachowaniu, co do niego.

- Zdenerwował się, jak zabroniłem mu palić w pokoju. - Powiedziałem spokojnie. Szatyn, aż zachłysnął się powietrzem. Odwrócił się do tego drugiego i zaczął mówić coś o tym, że teraz to mogę pomarzyć o dobrej zabawie w tej szkole, jak już pierwszego dnia, Naruto pali.

- Zamknij się Kiba. Może byście się chociaż przywitali i przedstawili?! - Spojrzała na nich srogim wzrokiem.

- Inuzuka Kiba. - Przedstawił się szatyn i podał mi rękę. Przyjąłem ją i powtórzyłem swoje imię. Widziałem jak Temari, podchodzi do dziewczyn i wita się z nimi.

- no Sabaku Gaara. - Przedstawił się ten czerwonowłosy, a ja zauważyłem uśmiech na twarzy Nejiego. Kiba podszedł do Shiki, który wstał i wyciągnął do niego rękę.

- Nara Shikamaru. Miło poznać. - Uśmiech na jego twarzy mówił, że już zainteresował się tym chłopakiem. Neji podszedł do mnie i spojrzał na Gaarę.

- Miło znowu Cię spotkać. Teraz, przynajmniej w innych okolicznościach. - Uśmiech wygranego, widniał na jego twarzy.

- T-t-t-t-ta-ta-tak. - Zająknął się chłopak i cofnął o krok. - Moglibyśmy porozmawiać, na osobności? - Jego policzki, przybrały czerwony kolor.

- Jasne. Nawet nie wiesz, jak chętnie. Przynajmniej wyjaśnisz mi coś. - Jego oczy zaczęły błyszczeć. Ten mały, ma już przerąbane. Wyszli razem na korytarz. Po kilku minutach, wszyscy się już znali.

- Kiba, mogę zadać ci jedno pytanie, na osobności? - Spojrzałem na niego lekko się uśmiechając. Gdy weszliśmy do łazienki, usiadł na parapecie i zamachał nogami w powietrzu. - Czy Naruto jest gejem? - Zapytałem prosto z mostu. Chłopak zakrztusił się i spojrzał na mnie wyłupiastymi oczami.

- A skąd to pytanie? - Zapytał, gdy się opanował.

- Zainteresował mnie. Jest w moim typie, zastanawiam się czy mam jakieś szanse. - Powiedziałem szczerze. Patrzył na mnie, jakby zastanawiał się co mi powiedzieć.

- On... On jest gejem. Jeżeli naprawdę, cię zainteresował, to mam tylko jedną prośbę. Uważaj na niego. On tylko gra. Jest delikatny i łatwo go zranić. Jeżeli chcesz być dla niego kimś ważnym, to najpierw pokarz mu, że nie dasz go skrzywdzić. Ktoś bardzo go zranił. On naprawdę długo nie mógł sobie z tym poradzić. Nie chcę po raz kolejny patrzeć, jak ktoś go rani. On musi wiedzieć, że tu nie chodzi tylko o jego ciało. Pokarz mu, że chcesz go poznać, zrozumieć, wesprzeć. Powinno Ci sie udać. - Powiedział spokojnie, mimo iż na wzmiankę, o kimś kto skrzywdził Naruto, jego głos stał się bardzo cichy.

- O to się nie martw. Chcę by mógł mi zaufać. - Uśmiechnąłem się do niego. - Czemu sądzisz, że powinno mi się udać? - Ciekawość...

- Bo jesteś wysoki, bo grasz w kosza. Naru kocha wysokich facetów, którzy grają w kosza. Po za tym, masz ciemne włosy i oczy, jego ulubiony typ. - Zaśmiał się.

- Czemu Cię to śmieszy?

- Bo trafiło nam się. Shikamaru, też jest gejem?

- Jest. Bierz się za niego. Spodobałeś mu się. On lubi niższych, zresztą, każdy z nas lubi. - Zaśmiałem się po raz kolejny.

- Spodobałem? To chyba jakieś przeznaczenie...

- Co? Przeznaczenie? Dlaczego?

- Bo ty trafiłeś na Naruto, ja na Shikamaru, a Gaara na Nejiego. Jesteśmy tak przydzieleni do pokoi. - Jego śmiech, był naprawdę zaraźliwy.

- No to masz racje, to przeznaczenie.

- Dobra, zbieramy się, poszukamy naszego palacza. Oby już skończył palić. - Wyszedł, zgarnął dziewczyny i Gaarę, po czym żegnając się, poszli szukać swojego przyjaciela. Nie wiem czy minęło pięć minut, od ich wyjścia, a do pokoju wbiegł widocznie przestraszony Naru. Już chciałem wstać i zapytać się, czy coś sie stało, gdy złapał Nejiego i zamknął się z nim w łazience. Zdziwieni i raczej zdezorientowani moi znajomi, patrzyli tylko na drzwi. Kolejne dziesięć minut i wyszli. Hyuuga, wyraźnie skrzywdzony, a mój współlokator, jeszcze bardziej wkurwiony, niż po akcji ze mną. Warknięcie, które usłyszeliśmy, gdy jego telefon zaczął dzwonić, chyba przestraszyło dziewczyny. Rozmowa, którą przeprowadził ze swoim ojcem, nie była zbyt przyjazna. Nie spodobał mi się fakt, że pali już tak długo.

Później jednak cały świat przyśpieszył. Wpadł wściekły Gaara, po chwili jednak był już duszony przez Naruto, który wydawał się po za kontrolą. Razem z Saki, odciągnęliśmy go, a Neji zabrał czerwonowłosego na korytarz. Wpadła jego paczka i Kiba całkowicie spanikował. Krzyczał coś o grupie Bijuu, coś że Naruto jest ich przywódcą. Gdy się wyrwał, chciałem go złapać, jednak uprzedziła mnie Haruno, która całkowicie go uspokoiła i pozbawiła przytomności. Potem, było już tylko tłumaczenie. Jednak gdy powiedział nam, że ten mały, smukły i niezbyt silny blondyn, zabił, zaniemówiliśmy. Opowieść dokończyli razem, Kiba i Gaara. Poprosiłem, żeby moja paczka wyszła. Neji zabrał ledwo stojącego no Sabaku, a Shika już zacierał ręce na Inuzukę. Było już późno, zdjąłem spodnie i koszulkę z Uzumakiego, po czym przykryłem go i pozwoliłem dalej spać. Poszedłem do łazienki i pozwoliłem by zimny prysznic, ostudził moje nerwy. Będąc pewnym, że mój kolega śpi, do pokoju wszedłem tylko w ręczniku na biodrach. Zanim podszedłem do szafki, usłyszałem dźwięk wstrzymywanego oddechu. Spojrzałem na Naru i zobaczyłem jego wzrok, pożerający moje ciało...