sobota, 19 kwietnia 2014

One shot cz.2

Niespodzianka!!!
Tego to nikt się nie spodziewał!!!
Jest nowy rozdział!!!
Kontynuacja, historii Księcia Naruto i jego Narzeczonego Księcia Sasuke.
Przepraszam, za rzadkość w dodawaniu notek. Niestety moja szkoła, nie daje mi wolnego ani forów. Muszę się wiele godzin uczyć i uczęszczać na zajęcia. Mam nadzieję, że teraz, będę miała więcej czasu, uda mi się dokończyć tego one shot'a i zabrać się za opowiadanie, "Mafia, mobbing i inne dziwactwa"
Pozdrawiam, życzę wszystkim szczęśliwych, udanych, spokojnych i rodzinnych świąt!
Akuma Iri

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Odszedłem, trzymając w ręku dalej moją kochaną klacz, Kuramę. Gniadej maści, wręcz czerwona sierść i ogon, zapleciony w dziewięć warkoczy. Wyglądała naprawdę pięknie. Jednak, tylko ja mogłem się nią zajmować, ponieważ nikomu innemu, nie dawała do siebie podejść. Zbliżyliśmy się do tamtych dwóch mężczyzn. Młodszy w kapturze, podszedł do mnie i zabrał ode mnie Kuramę. Gdy zarżała i przytuliła łeb, do jego ręki, która ją głaskała, szczena mi opadła...

- To niesłychane! - Krzyknęli razem Jiraya i Pain. Nieznajomy, odwrócił głowę do nich i jakby wydawał się niezmiernie zaskoczony. - Przecież ona nie daje się nikomu głaskać. A co dopiero prowadzić. To demon. Tylko Naru potrafił ją oswoić.

- Rzeczywiście. To bardzo dziwne. Jakie jest twoje imię? - Zapytałem dziwnie podekscytowany.

- Me imię jest nieważne. Zajmę się nią, dzisiaj panie. - Pokłonił się i odszedł.

- Książę Naruto? - Zapytał wysoki, czarnowłosy.

- Tak, Itachi-san?

- Wejdźmy już do środka. Lepiej, żeby twój narzeczony, nie zobaczył Cię wcześniej, niż to potrzebne. - Powiedział, jednak jakiś dziwny blask w jego oczach, dał mi do myślenia.

- Hai, już idę. Jiraya, spotkamy się po kolacji, dobrze?

- Dobrze Naru, teraz odpocznij.

Po kolacji

- Ja już chcę jutro... - jęczał jak dziecko, Naruto.

- Dobrze, dobrze. A jak Ci się ten twój narzeczony nie spodoba?

- Tata go wybrał, na pewno mi się spodoba.

-A jak nie? - Drążył dalej chrzestny.

- No to jest nam smutno, ale i tak będzie ślub. Przecież wiesz, że i tak nie miałbym wyjścia. Wyjdę za niego za mąż, choćby tylko po to, by nie musieć wracać do domu.

 - To twoja matka...

-Przez nią, tata cierpiał... Zresztą, nigdy jakoś specjalnie nie pokazywała, że mnie kocha.

- A jednak jesteś ty! Gdyby nie to, co zrobiła. Nigdy nie miałbym tak wspaniałego chrześniaka, a Książę Sasuke, męża. Jestem pewien, że bardzo mu się spodobasz i Cię szybko pokocha.

Ranek

Książę Uzumaki, został obudzony już wcześnie rano, by mógł na spokojnie przygotować się do najważniejszego spotkania, w swoim życiu. Wykąpał się, ogolił nogi, wysmarował się balsamem, by mięć jak najlepiej wyglądającą skórę. Potarmosił swoje włosy, by były jak zawsze roztrzepane. Służki, nałożyły na niego, jego najlepsze szaty, oczywiście w kolorach jego królestwa.

Sasuke, umył się i ubrał. Na tym zakończył przygotowania do zaręczyn. Zastanawiał się cały ranek, jak będzie wyglądał ich związek. Blondyn mu się spodobał, ale wciąż zastanawiał się nad jego charakterem. Miał wrażenie, że wciąż udawał. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że jego przyszły mąż, coś ukrywa, za postawą, roześmianego gówniarza. Był starszy. Miał dwadzieścia trzy lata, w porównaniu do siedemnastoletniego Naruto, był już dojrzałym mężczyzną. Spędzą razem miesiąc, tutaj w tej głuszy. Pośród drzew i gór. Zimna i przeraźliwego wiatru. Poznają się, zakochają w sobie albo nie. Znienawidzą lub zaciekawią nawzajem. Później odbędzie się ślub, na zamku jego ojca, który postawił tylko ten jeden warunek. Bardzo cieszył się na prośbę, Króla Minato. Był nią, niesamowicie podniecony. Chciał się z nim spotkać, jednak matka zabroniła. Nigdy mu nie powiedzieli, dlaczego. Sasuke, jako drugi syn, nie ma prawa do tronu. Ponadto, jego brat już ma żonę, która niedługo urodzi mu pierwsze dziecko. Pomimo jego niezliczonych zdrad. Nikt nie może go za to zrugać. Nie chciał być jak brat. Nie chciał zdradzać, swojego męża. Chciał pokazać mu, jak wielką rozkosz potrafi sprawić, nawet mężczyźnie. Teraz cieszył się, z tych kilku przypadkowych razów z mężczyznami na zamku ojca. Miał przynajmniej pewność, że nie zrobi mu krzywdy podczas nocy poślubnej, wiedział już, jak się za to zabrać. Śniadanie przyniesiono mu do komnaty, by czasem nie udało mu się zobaczyć przyszłego partnera. Godzinę po nim, został zaprowadzony do niewielkiej komnaty, dość ciemnej i klimatycznej. Ustawili go naprzeciw księdza i kazali czekać. Kilka minut później usłyszał muzykę. Odwrócił się i zaniemówił. Ujrzał przed sobą, kroczącego pod ramię z Ojcem Chrzestnym, swojego przyszłego męża. Odzianego we wszystkie możliwe odcienie czerwieni i pomarańczy. Jego włosy, opadały mu na czoło i oczy, przydługą grzywką. Oczy, w kolorze letniego, bez chmurnego nieba, wydawały się jeszcze większe niż wczoraj. Zaróżowione policzki, dodawały mu jeszcze więcej uroku. Był filigranowych rozmiarów i nadzwyczaj uroczy. Gdy zbliżyli się odpowiednio, przejął ramię męża i pokłonił mu się, skinieniem głowy. Razem, odwrócili się do duchownego i zaczęła się ceremonia.

Udało mu się tylko troszkę zjeść, zanim przyszedł Jiraya i powiedział, że narzeczony już czeka. Odziany w tradycyjny strój rodzinny, ruszył pod rękę z Chrzestnym. Weszli do komnaty zaręczyn i ruszyli po czerwonym dywanie. Muzyka zabrzmiała i zobaczył przyszłego męża. Był pewien, że jego oczy są jeszcze większe, od wgapiania się w niego. Dziękował teraz za grzywkę, która lekko to zasłaniała. Piekły go policzki, co znaczyło, że się zaczerwienił. Sasuke, ubrany w granatowo-biało-czarne szaty, robił piorunujące wrażenie. Był wysoki, barczysty i niesamowicie przystojny. Czarne, dłuższe włosy, czarne oczy, blada skóra. Widać było, pomimo grubszych szat, że jest umięśniony. Dokładnie w typie Naruto. Mimo to, zawahał się, przy podaniu ramienia Sasuke. On jednak ukłonił mu się lekko, co spowodowało jeszcze większe rumieńce. Był przerażony tym, jak bardzo wydawał się niegodny tego mężczyzny. Widział, że musi być on sporo starszy od niego. Odwrócili się razem w stronę duchownego, na którego dopiero teraz zwrócił uwagę. Ceremonia się zaczęła.

- ... Książę Sasuke, złóż przysięgę, którą składa twój ród. - Powiedział spokojnie ksiądz.

- Ja, Drugi Książę Uchiha Sasuke, poprzysięgam, otoczyć Cię moją opieką, być Ci Wiernym, aż po kres moich dni, Kochać i Szanować, Pielęgnować zarówno Ciebie, jak i moje uczucia do Ciebie, Dbać o Ciebie, w każdy możliwy sposób i nigdy nie sprawić Ci żadnej, Krzywdy czy Przykrości. - Wypowiedział, dumnie i spokojnie. Po czym na sam koniec, przypieczętował ją, pocałunkiem w czoło, swojego ukochanego, jak było w tradycji jego rodziny.

-Książę Naruto, złóż przysięgę, którą składa twój ród. - Powtórzył duchowny.

- Ja, Książę Naruto Uzumaki-Namikaze, przysięgam Moją miłość, wierność i oddanie, do Ciebie, wobec wszystkich zgromadzonych tu Ludzi i Boga. - Wyjąkał cicho i nie zgrabnie Naruto, jąkając się cały czas i w ogóle nie patrząc w oczy przyszłego partnera. Skłonił się na sam koniec, w jego stronę, na znak szacunku.

Po kolejnej godzinie modlitw, w końcu ta nieszczęsna uroczystość się skończyła. Wszyscy udali się do sali jadalnej na ucztę. Zaręczeni natomiast, musieli udać się jeszcze z duchownym do byłego gabinetu Króla Minato, by podpisać odpowiednie dokumenty.

Szli spokojnie za staruszkiem, wciąż pod ramię z narzeczonym. Ciągle patrzył po ścianach i na swoje stopy, by tylko się nie potknąć, lub nie zrobić jakiejś gafy. Mimo tego, jak odważny był wcześniej, teraz był sobą, wrażliwy, delikatny, nieśmiały i wycofany w sobie. Uniósł lekko głowę, patrząc na plecy siwowłosego.

- Czy nie podobam Ci się? - Usłyszał cichy szept, tuż przy swoim uchu. Gardłowy, mrukliwy ton, jaki przeszył jego ciało, drżeniem i impulsem ciepła, wydobywał się z gardła Sasuke. Od razu spojrzał na mężczyznę i prawie go pocałował. Na szczęście, Sasuke w czas zdążył się odsunąć. Znowu pochyliwszy się do ucha blondyna, wyszeptał.

- Bardzo bym tego chciał, Miły. Jednak wciąż nie przystoi nam, takie zachowanie. Gdy zostaniemy sami, z przyjemnością skradnę ci całusa, czy dwa. O ile, oczywiście, mi na to pozwolisz. Miesiąc, tyle muszę czekać by mieć całego Ciebie.

Wpatrywał się w niego, oszołomiony zarówno jego głosem, tonem, nim jak i jego słowami. Był mu wdzięczny, za to, że się odsunął. Dziękował mu w duchu, za te słowa, które do niego wypowiedział.

- Przepraszam... Książę Sasuke... Ja... Ja boję się, potknąć... Dlatego nie patrzę na Ciebie... Przepraszam... Jeżeli Cię obraziłem lub uraziłem... - Wydukał, wciąż oszołomiony nim.

Słuchał uważnie słów Naruto, wciąż idąc na przód. Dokładnie, za starym księdzem. Zaśmiał się i przytrzymał mocniej jego ramię, jednak nie na tyle, by go zabolało, czy zostawiło jakikolwiek ślad, na jego najwyraźniej delikatnej skórze.

- Nie bój się, trzymam Cię. Odtąd, aż po kres naszych dni, wspieraj się na mnie. Pragnę być twoim oparciem. Jesteśmy teraz narzeczonymi, za miesiąc będziemy małżeństwem. - Wypowiedział, skręcając do gabinetu.

Ucieszony wsparciem w ramieniu czarnowłosego, szedł wpatrzony raz w niego, raz w korytarz. Co jakiś czas, lekko potykając się o przydługą szatę. Nie wywalił się za to, ani razu. Mając słuszne w nim, oparcie.

- Zbliżcie się do mnie, Młodzi. Jako wierny sługa mego jedynego pana Boga, proszę was, o podpisanie aktów narzeczeńskich, które wyślę waszym rodzicom, oraz zachowam w naszym spisie, na pamiątkę, tej uroczystości. - Zabrzmiał sługa Boży.

Podeszli do biurka, złożyli podpisy i wciąż pod ramię, przyszli na ucztę. Zasiedli na swoich miejscach i zaczęli się bawić. Jedli, rozmawiali, Sasuke wypił kufel piwa, Naruto lampkę wina. Nie długo przed północą, wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Naru, z przyjemnością, poszedł do łazienki się umyć, gdy wrócił spotkał się z niespodzianką.

Sasuke

Gdy wyszedł z swojej łazienki, zobaczył Itachi'ego i Kakashi'ego siedzącego w fotelach, oczekując go.

- Czym chcecie mnie przed snem, zmartwić lub zdenerwować?

- Któraś ze służek doniosła, że do komnaty Księcia Naruto, wszedł mężczyzna o czerwonych włosach. - Odezwał się Hatake.

- No Sabaku Gaara?

- Prawdopodobnie. - Odpowiedział mu brat.

Podszedł do szafy i niewiarygodnie szybko się ubrał. Poszedł do pokoju Jirayi. Zapukał i gdy dostał odpowiedź, wszedł do środka.

- Jirayo, czy no Sabaku Gaara, ma prawo przebywać pod tym dachem?

- Nie, ten ród ma zakaz zbliżania się do tych ziem. Nadany przez Króla Minato.

- Dziękuję, a teraz życzę dobrej nocy.

Powiedział i ruszył do sypialni narzeczonego. Gdy w końcu dotarł do drzwi, zobaczył leżących na podłodze, zabitych strażników. Uderzył pięścią w drzwi i szarpnął za nie. Ku jego zdziwieniu, otworzyły się i ukazało mu się wnętrze komnaty. Jego narzeczony, najwyraźniej zdążył zamknąć się w łazience, a czerwonowłosy, dobierał się do nich, kopiąc je i chcąc je wyważyć. Podszedł do niego cicho i szarpnął do tyłu. Oszołomiony Gaara, zachwiał się i wylądował na ziemi, z okrzykiem zaskoczenia na ustach. W tym czasie, przybył już Pain, Itachi, Kakashi i Jiraya, którzy go złapali. Zapukał w drzwi i powiedział, że to on. Usłyszał tylko ciche chlipanie, po drugiej stronie.

- Zabierzcie go stąd! Nie chcę go widzieć, zanim się nie uspokoję! Zamknijcie za sobą drzwi. - Krzyknął na resztę. Gdy zniknęli, wyrwał drzwi z zamka i wszedł do łazienki.

- Naruto? Nie bój się mnie, to ja. Nie zrobię Ci krzywdy.

Zapewniał spokojnym głosem narzeczonego. Widział jego prawie nagie ciało, zadrapane i posiniaczone, najwyraźniej po szarpaninie, z no Sabaku. Podszedł do niego i zdjął z siebie tunikę. Założył ją na ciało blondyna i podniósł go na ręce.

Naruto

Gdy zobaczył Gaarę, aż zachłysnął się powietrzem. Jego widok zniszczył, cały jego dobry humor.

-Czego chcesz?

- Moją własność! Należysz do MNIE! - Powiedział pewien siebie.

- Chyba coś Ci się pomyliło. Nie należę do NIKOGO! A własnością to jestem Sasuke! To mój narzeczony!

- Narzeczony, ale jeszcze nie było uroczystości!

- Była, dzisiaj! Już jestem jego, a on jest mój!

- A mówił Ci ilu już było jego przed tobą, albo ilu już był on?! Zastanawiam się, jak możesz być tak tępy! On Cię nie kocha, on został do tego zmuszony tak jak ty! Ja Cię kocham! Bądź mój!

- Gaara, wyjdź z mojej komnaty.

Powiedziałem spokojnie, a później wszystko potoczyło się szybko. Szarpanina, ucieczka, wrzaski i wyzwiska. Udało mu się zamknąć w łazience, poszarpany i obolały. Później usłyszał głos Sasuke i całkowicie się rozkleił. Płakał i nie odpowiadał na jego słowa. Skulił się w koncie pomieszczenia i plótł rękami nogi, przyciśnięte do piersi. Gdy narzeczony, jednak dostał się do środka, ukrył twarz we włosach. Włożył podaną mu, zdecydowanie za dużą tunikę i wtulił się w jego szyję, gdy tylko został podniesiony do góry.

Sasuke

Wyniósł go z tej komnaty i zaniósł do swojej. Położył w swoim dużym łóżku i zgasił świecę. Wrócił do łóżka, przyciągnął go do siebie i okrył kołdrą. Tej nocy, nie zasnął. Pilnował, by Naruto nie miał koszmarów. Przytulał go i całował w czoło, gdy zaczynał się trząść czy szarpać przez sen.

Rano, śniadanie dostali do łóżka. Oczywiście, po zamku już chodziły plotki, że Książę poszedł do łóżka przed ślubem. Pain i Itachi, na szczęście szybko się nimi zajęli. Młodszy Uchiha, zastanawiał się, czy jego brat nie znalazł sobie kolejnego kochanka, w postaci kuzyna, jego narzeczonego.

Naruto

Obudził się, nęcony zapachem jedzenia i ciepłego mleka. Gdy rozbudził się bardziej, poczuł oplatające go ramiona, oraz to, że leży na kimś, a nie czymś. Otworzył oczy szeroko i zobaczył tuż przed sobą, twarz Sasuke. Chciał się podnieść, jednak przystopowały go ramiona większego mężczyzny.

- Uspokój się, spokojnie Naruto. Nic się w nocy nie stało! - Usłyszał słowa przyszłego męża i od razu przestał się wyrywać.

- Był tu Gaara, skrzywdził Cię. Byłeś roztrzęsiony, wystraszony i w strasznym stanie. Nie byłbym mężczyzną honoru, gdybym zostawił swojego narzeczonego, w takim stanie samego, w komnacie, w której na niego napadnięto. Dlatego przyniosłem Cię tutaj, do mojej komnaty i położyłem spać. Odpocząłeś, wyspałeś się, teraz czas na śniadanie, które przed chwilą nam przyniesiono.

Podniósł się, oparł na poduszkach i odwrócił mnie tak, bym oparł się plecami o jego pierś. Gdy już ulokowałem się wygodnie, po między jego nogami, położył na nich tacę z jedzeniem.

- Jedz. Mleko z miodem, ukoi zmęczone nerwy i ciało. Ciastka, są deserem, nie zaczynaj od nich.

Powiedział i zabrał mu ciastko z ręki, odkładając na talerzyk do innych. Wziął ciepłą bułeczkę do ręki i rozkroił ją dokładnie, położył na niej kawałek mięsa, sera, sałaty i nałożył nieznanego mi do tej pory sosu.

- Proszę, zjedz kanapkę, później zgodzę się na ciastka, Miły. - Wtuliłem się w jego pierś, policzkiem i musnąłem w podzięce, jego brodę.

-Dziękuję Ci. - Odebrałem od niego kanapkę i wlałem sobie w kufelek mleka. Zjadłem ją ze smakiem, co najwyraźniej zauważył młodszy Uchiha, podając mi zaraz drugą.

Sasuke

Gdy poczuł muśnięcie na brodzie, zrobiło mu się miło. Tak właśnie będzie co ranek. Obiecał sobie. Będzie go rozpieszczał i jeszcze raz rozpieszczał.

 - Ile masz lat, mój narzeczony? - Zapytał nagle, zauważając jak mały jest jego przyszły mąż. Obawiał się, że może być jeszcze chłopcem, i będzie musiał czekać, aż osiągnie pewien odpowiedni wiek.

- Siedemnaście, Książę Sasuke. Wiem, że nie wyglądam, ale skończyłem je miesiąc temu. - Usłyszał odpowiedź.

- Nie mów do mnie tytułami. Możesz mówić mi po imieniu. Jesteśmy narzeczonymi. Nam już nie wypada, mówić do siebie tak oficjalnie. Chyba, że w obecności Króla. Na oficjalnych uroczystościach. A na takich, będziemy nad wyraz rzadko.

Po śniadaniu, jako iż było jeszcze wcześnie, Naruto zdrzemną się, a Sasuke rozmyślał nad sposobem ukarania no Sabaku, przytulając do swojej piersi drobnego chłopca.