niedziela, 14 września 2014

One Shot cz.3

Witam wszystkich!
Oto kolejny rozdział One Shot'a. :3 
Mam nadzieję, że się wam spodoba! 
Piszcie jak się wam podoba!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Naruto

Było już blisko południa, gdy Naruto się obudził. Zrobiło mu się zimno, ręką szukając postaci Narzeczonego, do której mógłby się przytulić. Gdy okazało się, że jest sam, lekko uchylił oczy i zaczął rozglądać się komnacie. Była pusta. Leżąc tak w nie swoim łóżku, w nie swojej komnacie, czuł się nad wyraz swobodnie. Gdy ktoś zapukał, Przykrył się kołdrą i zawołał.

- Kto tam?

- To ja, Jiraya. - Znajomy głos chrzestnego, obudził go do końca. Przypomniał również, wydarzenia wczorajszego wieczora.

- Wejdź. - Powiedział smutny i przytulił mocno poduszkę, pachnącą Sasuke. - Gdzie jest Sasuke? Jak późno już jest? Czy coś się stało? Gdzie jest Gaara? Czy został już usunięty z posiadłości? - Potok pytań, lekko zaskoczył siwowłosego.

- Hej, Mały. - Posłał mu lekki uśmiech. - Jak się czujesz? - Słysząc ilość pytań, po prostu zaczął odpowiadać. - Sasuke jest ze swoim bratem Itachi'm na polowaniu, dla uspokojenia. Jest około dziesiątej rano. Twój narzeczony, zdenerwował się spotkaniem z Gaarą. No Sabaku, wciąż jest w posiadłości, a dokładniej w lochach. Zamknięty czeka na powrót Sasuke i karę.
Słuchając tego, Naruto się zirytował. Jego Narzeczony, wybrał się na polowanie. Zostawił go samego w pałacu. Na dokładkę, śpiącego w jego łóżku.

- Każ przygotować Kuramę. Niech służba przyniesie mi strój na polowanie. Wyruszam porozmawiać z moim narzeczonym. - Zły i rozgniewany, był stanowczy i pokazywał, że charakterek niestety odziedziczył po mamie. - Jedziesz ze mną, masz dwadzieścia minut do przygotowania się. Po drodze opowiesz mi o ich spotkaniu. Bo byłeś przy nim, prawda?

- Tak, już wszystko organizuje. Dobrze, pojadę z Tobą. Tak, byłem przy przesłuchaniu.

- Na jakie polowanie wybrał się Sasuke?

- Wybrali się upolować Lisa. - Wypowiedział cicho Jiraya, wiedząc jak zareaguje młody Uzumaki.

- Lisa?! Wybrał się na LISA?!?!?!?! - Krzyk, jaki wydobył się z jego gardła, był przerażający, oznaczał całkowitą nienawiść i chęć mordu. A wściekły Naruto Uzumaki, był bardziej nieobliczalny niż Kushina Uzumaki. A to jej bało się całe Królestwo i Jego sąsiedzi. - Służba!!!

- Tak, Naruto-sama? - Odezwała się pokojówka.

- Zostaw ubrania i zawiadom stajnię, żeby przygotowali konie dla mnie i Jirayi. Wybieramy się za moim narzeczonym. Każ przygotować na obiad same warzywa, zupy i pieczywo. Żadnego mięsa.

- Ale panie, mężczyźni jak powrócą z polowania, będą chcieli mięsa. Albo każą upiec trofea. To co upolowali. Będą zmęczeni i głodni.

- Nic mnie to nie interesuje. Powiedziałem już co masz zrobić, odejdź. - Zimny, jak lód i opanowany głos Naruto, wstrząsną służką, na tyle, by odmaszerowała, bez słowa sprzeciwu.

Sasuke
Jadalnia

Czując, że Naruto śpi twardo. Wstał i ubrał się. Wyszedł zjeść coś jeszcze i w jadalni napotkał brata i Nagato.

- Jak tam noc, Braciszku? Wymyśliłeś już coś? - Odezwał się złośliwie Itachi.

- Musisz podjąć decyzję, co do No Sabaku Gaary. Jak najszybciej się da. - Odezwał się Kakashi, który nie odrywał wzroku od Iruki, rozmawiającego z Jirayą. - Iruka, o czym rozmawiacie?

- Podejmę decyzję po rozmowie z Gaarą i Narzeczonym. To był atak na niego, ma prawo wydać wyrok na sprawcę. A ja uszanuję jego wybór. - Odpowiedział spokojnie, jedząc kanapkę.

- Może porozmawiaj z No Sabaku, najpierw sam. Pokaż mu, z kim zadarł, atakując Twojego Narzeczonego. Uświadom mu, jak wielki błąd zrobił. - Powiedział Iruka, poważnym głosem. - Wychowałem Naruto, nie sądzę, by był w stanie wydać wyrok, który Cię usatysfakcjonuje. Pamiętaj, że on niedawno stracił wszystko, na czym mu zależało. Nie daj mu powodu by sądził, że nigdy nie odzyska tego co stracił. - Wszyscy patrzyli na niego, w szoku. Nikt nie spodziewał się, by tak to się potoczyło.

- Iruka, czy mógłbyś powiedzieć mi, jak wiele razy jeszcze mnie zaskoczysz? - Zażartował Kakashi. - Choć Iruko, chciałby z Tobą porozmawiać. - Widząc to, wszyscy jak jeden mąż zaczęli się śmiać z popędów Hatake.

- Itachi, czy ty czasem nie miałeś sprawdzić czegoś w bibliotece? - Podpowiedział mu Nagato, a gdy jego brat spłonął rumieńcem, Sasuke postanowił to przerwać.

- Później to sprawdzi, wielokrotnie, domyślam się. - Wymownie spojrzał na rudowłosego kuzyna, Naruto. - A teraz chodźcie, idziemy przesłuchać No Sabaku. Jiraya, mam nadzieję, że do nas dołączysz.

Lochy

- No Sabaku, co ja mam z Tobą zrobić? Powiedz mi. Zabić? Okaleczyć? Zrobić swojego służącego? Poniżyć i odesłać do domu? Wysłać do stolicy, mojej ojczyzny? Zrobić z Ciebie prostytutkę dla żołnierzy mojego Ojca i Brata? Lubią rudych. Wszyscy w Konoshe. Zwłaszcza żołnierze. - Mówił spokojnie, jakby nie miał uczuć. Był cholernie opanowany.

- Ukarzesz mnie za to, że spałem z twoim Narzeczonym, czy za to, że to on chciał, bym był jego pierwszym?  A może, za to, że z Tobą spać nie chciał? Wierz mi lub nie. To wspaniały aktor. Uroczy, spokojny, wstydliwy, nikt nie powiedziałby, że puszczalski. A jednak spał ze mną, z Kibą Inuzuką. W kilkoma hrabiami. Jedź do kraju Wiru. Opowiedzą Ci o jego podbojach. A raczej o tych, którzy już z nim spali. - Odezwał się, równie spokojnie.

- Nie spał z Tobą. Uwierz, rozpoznałbym to, po jego ciele. Tak jak rozpoznaje po Tobie. Wiele uciech mają z Ciebie w twoim kraju, prawda? - Odpowiedział mu.

- On kłamie. Naruto miał zakaz pojawiania się na uroczystościach. Każdych. Jego matka, wstydziła się tego, jak bardzo przypomina on Ojca. Wszystkim wmówiła, że to chorowite i słabe dziecko. Nikt nie mógł go odwiedzać, a on miał kategoryczny zakaz rozmowy z innymi. Chyba, że na swoich urodzinach, które oczywiście, odprawiał Król Minato, tutaj. Ponieważ Kushina nie zgadzała się na nie w Pałacu Królewskim. No Sabaku, chciał go porwać po jego szesnastych urodzinach, dlatego mają całkowity zakaz pojawiania się na tych ziemiach. - Odezwał się cicho Iruka.

- Wiem, wiele z tego dowiedziałem się podczas korespondencji z Minato-sama. - Odwrócił się i spojrzał na brata. - Może polowanie? Uspokoimy się i odprężymy. Chciałbym zobaczyć Naruto w futrze z Lisa. Pięknie pasowałoby do niego.

- Ależ Panie... - Umino, chciał ostrzec Księcia, jednak nikt już go nie słuchał. Nawet Kakashi, podniecony myślą polowania, przestał zwracać na niego uwagę.

Las
Polowanie

-Panowie! Psy złapały trop! - Krzyczał Itachi. - Braciszku! Masz ochotę na dziczyznę, dziś wieczorem?

- Chętnie, mięso zawsze mile widziane! - Śmiali się całe polowanie, książęta Kraju Ziemi.
Polowali już drugą godzinę, a psy dopiero złapały trop. Podążali za nimi, Sasuke jednak wydawał się rozkojarzony. Irytacja jego brata, za to rosła z każdą chwilą. W końcu stwierdził, że zabiera trzy psy i wybiera się na lisa. Pain twierdząc, że w tych lasach zgubić można się równie łatwo co w labiryncie, ruszył z nim. Milczący zaś Umino, tylko kręcił głową w rezygnacji.

Kilka minut później, gdy oddalili się już wystarczająco, zdecydował się zapytać.

- Jaki naprawdę jest twój kuzyn? - Sasuke, wciąż miał wrażenie, że jego Narzeczony jest osobą o różnych twarzach.

- Jaki jest? Myślę, że delikatny. Porywczy, czasami przerażający. Jest mężczyzną, stworzonym do uśmiechu. Jednak gdy jest wściekły, potrafi być bezwzględny. No i uroczy.

- Co do uroczego, to muszę się zgodzić. Delikatny, też. Ale bezwzględny, porywczy, przerażający? Jakoś nie mogę w to uwierzyć. - Zaśmiał się Sasuke.

- Pain?! PAIN?! - Krzyk kuzyna, od razu dał mu do zrozumienia, jak zły on jest.

- Zaraz uwierzysz, jak straszny jest. - Powiedział cicho. Zaraz krzycząc. - Naruto?! Kuzynku, tutaj jesteśmy! 

Naruto

Słysząc krzyk Pain'a, od razu skierowałem się w jego stronę. 

- Jak polowanie? - Krzyknąłem, by upewnić się, że jadę w dobrą stronę. 

- Na razie, to tylko psy ucieszone. - Usłyszał głos narzeczonego. - Na szczęście. Witaj, Naruto-kun. 
Odwróciłem Kuramę i zobaczyłem swojego narzeczonego. Na ogromnym, karym rumaku bojowym. Wyglądał wspaniale, odziany w granatowy płaszcz. 

- Witam, Sasuke. - Odpowiedziałem, dość oschle. - Czyżby nie udało się upolować Lisa? - Zapytałem, wyraźnie rozdrażniony. 

- Polowanie, to nie tylko zdobywanie skór. Spójrz, jak uradowane są psy, biegając tak bez żadnego ograniczenia. Pomyślałem, że to dobrze im zrobi. Oczywiście, potrzebowałem się uspokoić, po rozmowie z No Sabaku. A polowanie, to doskonała wymówka, do wycieczki po lesie. Rozmowy z twym kuzynem, dowiedzenia się czegoś, o tych ziemiach, lasach, o Tobie. Chyba, że chodzi o Itachi'ego, on po prostu lubi polowania na dziki. Mam nadzieję, że nie urazi twej osoby. Dwa lub trzy te zwierzęta, mogą dziś jednak paść jego łupem. 

- Jeżeli miałeś ochotę, na przejażdżkę po lesie, mogłeś zapytać mnie. Chętnie pokaże ci najpiękniejsze miejsca tego lasu. - Podprowadzając moją klacz bliżej niego, ciągnąłem. - Byłem nie pocieszony, gdy wstałem, a mój narzeczony w lesie. Co jak co, ale ten las najlepiej znam ja. Czyż nie kuzynie? 

- Oczywiści. Ty jedyny, czujesz się tu lepiej niż w pałacu. A nawet po zmroku, nie boisz się przebywać w leśnej głuszy. 

- Tak więc, wybacz mi moje zachowanie Miły. - Odezwał się Sasuke. - Czy zechciałbyś pokazać mi kilka pięknych miejsc? Chętnie poznam lepiej twoje ziemie, jak i Ciebie. - Jego głos, chrypliwy i bardziej przypominający mruczenie dzikiego kota, powodował, że całe moje ciało, przechodził nie znany mi impuls. 

- Oczywiście, Pain, poradzisz sobie ze znalezieniem Itachi'go? Wyślij sokoła, niech Cię prowadzi. - Zakręciłem Kuramą, złapałem Narzeczonego za płaszcz i posłałem mu półuśmiech. - Będę prowadzić na spokojnie. Jeżeli lubisz trochę się po ścigać, to za jakieś piętnaście minut zbliżymy się do polany, na której można ładnie się rozpędzić. Konie troszkę się rozgrzeją.

- Doskonale! Do zobaczenia w pałacu, panowie. - Pożegnał się i ruszył za mną. - Chętnie. Chciałbym zobaczyć, jak szybki jest  twój koń. Piękna klacz. - Mruknął, jakby do siebie.

- Jest szybka. To najszybszy koń, w moim państwie. Wygrała każdy swój wyścig. - Powiedziałem dumny, z mojej ulubienicy. - Jest dla mnie bardzo ważna, kocham jazdę na niej i ją samą. Mam nadzieję, że mojemu przyszłemu mężowi, nie będzie to przeszkadzać? - Zapytał, posyłając w stronę Sasuke, piękny uśmiech.

- Widać, jak dumny z niej jesteś. - Powiedział spokojnie. - Będzie mi to przeszkadzać. - Powiedział spokojnie. Widząc rozczarowanie w oczach Naruto, kontynuował. - Jeżeli będziesz dbał o nią bardziej niż o mnie. - Powiedział wesoło, próbując rozładować chwilowo złą atmosferę.

- Yhmy... - Przytaknął mu, zapamiętując w głowie, by zawsze upewniać go o swoich uczuciach. Nawet, jeżeli w rzeczywistości, by ich nie było. - Ruszajmy kłusem, po wjechaniu na polanę, od razu, zaczyna się wyścig. - Oznajmił.

- A więc, pozwól, że zapytam, puki jeszcze mogę. Co będzie nagrodą dla wygranego? - Pewny szybkości swojego rumaka, nie brał nawet pod uwagę wygraną narzeczonego.

- Nagrodą? Wymyśl coś! - Zawołał rozbawiony.

- Jeżeli wygrasz, to przez cały nasz pobyt tutaj, aż do ślubu, będę wykonywał wszystkie twe rozkazy. Jeżeli ja wygram, spędzimy dzisiejszy wieczór, tak jak ja chcę. - Zawyrokował.

- A jeżeli będzie remis? - Zapytał, już rozmyślając, jakie rozkazy mógłby mu wydawać.

- Gdy będzie remis, cały jutrzejszy dzień spędzamy, jak ja chce. Cały następny, jak ty chcesz. - Wymyślił, uradowany perspektywą spędzenia całego dnia, tak jak chciał.

- A więc, niech tak będzie. Życzę ci powodzenia, Sasuke Uchiha. Niech wygra szybki wiatr! - Krzyknął, zawołanie swego kraju.

- Niech wygra! - Zawołał i wypatrywał początku polany.

Sasuke

Spokojnie kłusowali już dobre dziesięć minut, konie były rozgrzane i same rwały się by przejść w galop. Gdy Huragan, ujrzał dość dużą połać zieleni, zarżał oznajmiając, że wie co robić. Wiedziałem, sam go układałem, szkoliłem i opiekowałem się nim. Wiedziałem, o nim wszystko. Poluzowałem mu wodze i puściłem go, by sam pędził, tak, jak uważa. Widząc, jak gniada klacz rozpędza się w mgnieniu oka, wyprzedzając nas o ponad dwie długości, domyślałem się, że to będzie ciekawy wyścig. Czułem, jak mój ogier przygotowuje się do jego normalnej prędkości i wyskakuje w przód, natychmiastowo doganiając przeciwnika. Nagle zauważyłem coś, co szczerze mnie zaskoczyło. Naruto, siedzący na swojej klaczy, śmiał się w głos i uśmiechał najpiękniej na świecie. Uradowany prędkością, jaką rozwinęli. Gdy byliśmy w połowie polany, konie jakby nie zwracając uwagi na nas, zrównały rytm i galopowały spokojnym, równomiernym tempem.

- Chyba mamy remis! - Zawołałem do Narzeczonego. - One właśnie dały sobie spokój z wyścigiem.

- Widzę, właśnie. - Śmiał się cudownie. - Tak więc czekam na jutrzejszy dzień, Sasuke. - Pierwszy raz, zwracając się do niego po imieniu.

Zwolnił swojego konia i zatrzymał go, gdy znalazł się mniej więcej na środku polany. Zsiadł z Huragana i zdjął swoją pelerynę. Położył ją na polanie i usiadł na niej, zaraz kładąc się i spoglądając w niebo.

- Dołącz do mnie Miły, piękne niebo dziś. - Zawołał do Naruto. Patrzył jak zawraca klacz i podjeżdża do niego. Zsiadł spokojnie, puszczając konie wolno i siadając obok niego. Szybko złapał blondynka, przyciągając do siebie, by położyć głowę jego na swojej piersi. - Tak jest wygodniej. Obiecuję, że nic Ci nie zrobię.